Za nami kolejna wizyta w gabinecie stomatologicznym, kolejne lakierowanie.
Kiedyś usłyszałam opinię, że po co leczyć mleczaki skoro i tak wypadną. Nigdy jej nie podzielałam.
Za wszelką cenę staram się nie dopuścić do pojawienia próchnicy u dzieci. Co trzy miesiące jeździmy na lakierowanie i przy okazji do kontroli. Dzieci mają zalakowane zęby. Zero ubytków.
Niedawno dzieci były chore i byliśmy w aptece po syrop. Pani w aptece dała dzieciom lizaki. Nadia wzięła do ręki i oburzona powiedziała „ale my nie jemy lizaków”, farmaceutka uśmiechnęła się, ale też zdziwiła. Moje dzieci reagują tak za każdym razem, kiedy ktoś częstuje je lizakiem. Nie pozwalam im jeść lizaków i twardych cukierków i to wszystkie zakazy. Powiedziałam, że w lizakach są bakterie, które psują ząbki. Tutaj bardzo pomocna jest książeczka „Chory ząbek”, którą dostaliśmy w gabinecie. To nie jest tak, że moje dzieci chcą lizaki a ja mówię, że nie i koniec. One rozumieją, że lepiej ich nie jeść, mogą jeść czekoladę, lody. Kiedyś zapytały o lizaki, powiedziałam: jak chcesz to zjedz, najwyżej jakaś bakteria zbuduje sobie czarny domek w twoim ząbku. Nie chciały lizaka. Gdy skończył nam się syrop wybierałam się do apteki, dzieci zostały z babcią, gdy wychodziłam Borys krzyknął: mamo, zapytaj Pani w aptece czy zamiast lizaków ma Kinder Bueno.
Skąd moja niechęć do lizaków? Gdy Borys miał zaledwie kilka miesięcy pewna pani (Pani M.), która doskonale zna się na dzieciach powiedziała mi, żebym nie dawała dzieciom lizaków i niczego, co dziecko trzyma długo w buzi, „bo pójdą zęby”. Bardzo mocno wzięłam sobie te słowa do serca. Potwierdzały one moje obserwacje. Wszystkie dzieci, które jedzą lub jadły lizaki mają jakieś ubytki. Nawet te, które miały lakowane i lakierowane zęby, a rodzice obsesyjnie o nie dbali, myjąc im zęby nawet gdy już praktycznie spały. Uznałam, że lizaki nie są szczytem kulinarnej rozkoszy dla dziecka i spokojnie można je wyeliminować z diety.
Wczoraj w gabinecie rozmawialiśmy o mleczakach. Pierwsze mleczaki – jedynki wypadają około szóstego roku życia, wtedy też rosną dziecku pierwsze zęby stałe – szóstki. Około ósmego roku życia wypadają czwórki i piątki (czyli zęby, które się lakuje). Z tego wynika, że mleczaki (4-ki i 5-tki) rosną 2 lata obok nowych zębów. Jeśli nie zadbamy o nie i pojawi się w nich próchnica, ma sporo czasu aby przedostać się do stałych szóstek, a stamtąd do pozostałych nowo wyrastających zębów.
Mleczaki mają to do siebie, że się ścierają. Borys miał je zalakowane powierzchownie, ponieważ miał tak ładne i zdrowe zęby, że dentystka nie chciała za bardzo naruszać ich struktury. Jeśli lak się wykruszy przy każdej wizycie jest bezpłatnie uzupełniany. Tym razem wyjątkowo zamiast po 3 miesiącach pojawiliśmy się w gabinecie po czterech (po wyznaczonych 3 miesiącach Borys gorączkował i następny możliwy termin był dopiero po miesiącu). Okazało się, że trochę laku się wykruszyło i ząb zaczynał się psuć. Był to dopiero początek więc bez problemu ząb został oczyszczony i zalakowany na nowo. To mnie utwierdza w przekonaniu, że wizyty co 3 miesiące są konieczne. Nie widzę też powodów, dla których miałabym fundować ból zębów dzieciom skoro można tego uniknąć.
Borys: bluza, spodnie – Reserved Kids, buty – Adidas Superstar
Nadia: bluza – Guess, dżinsy – Gap, buty – Converse.